Tam pierwszy upadek na rolkach, tutaj pierwsza kłótnia z przyjaciółką... Reakcją na każde przywołanie obrazu sprzed lat na ustach pojawiał się uśmiech.
- Wałcz nocą jest piękny. - z letargu wyrwał mnie Michał, z którym to byłam na spacerze.
- To prawda. Nie było mnie tu już prawie cztery miesiące. Zapomniałam jak bardzo kocham to miasto. - wyszeptałam, jakby bojąc się, że przerwę tą błogą ciszę, która nas teraz otaczała.
Siedzieliśmy na ławce w parku, podziwiając nocny widok na jezioro Zamkowe.
- Pamiętasz, co wyrabiało się tutaj, w parku? - zapytał ze śmiechem w głosie siatkarz.
- Trudno zapomnieć, wiesz? - na wspomnienia mi samej wydobył się z ust radosny śmiech.
- Pierwsze piwo wypiłem właśnie tutaj, miałem prawie piętnaście lat. Świętowaliśmy z Błażejem i kilkoma kumplami mój kilkudniowy popyt tutaj. - przypomniał Michał - A tam, kilka ławek dalej - wskazał palcem na prawo, przez co się wychyliłam by dojrzeć miejsce, które wskazuje - pocałowałem cię. Pamiętasz? - spojrzał na mnie, jakby miał sam wyczytać z mojej twarzy odpowiedź. Zmarszczyłam brwi udając, że sobie przypominam ten moment. Po chwili potwierdziłam niepewnie ruchem głowy.
Prawda była taka, że ten pocałunek pamiętałam doskonale. Misiek oznajmił mi wtedy, że wyjeżdża z ojcem do Świnoujścia. Na odchodne pocałował mnie w usta, a ja przeżywałam jego wyjazd przez miesiące jeszcze mocnej, niż powinnam. Od tamtej pory jestem zakochana w Michale Kubiaku - przyjacielu z dzieciństwa. Jestem zakochana w kimś, kto jest bratem mojego byłego faceta. Polska "Moda na sukces".
- Chodźmy do jakiegoś baru, hm? Jeszcze wczesna pora. - nie czekając na odpowiedź Michał złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z parku, a później do najbliższego baru.
Całą drogę przeszliśmy ze swoimi dłońmi w uścisku. Nikt nie zareagował. Mi było dobrze i nie chciałam tego przerywać. Po prostu - Wiesz, że dziś jest tu jakiś wieczór śpiewu? - zapytał, gdy przyniósł do stolika, który zajęliśmy, dwa kufle piwa.
- Dziś piątek. W tym barze zawsze jest w piątek taki wieczór. - przypomniałam. Kiedyś bardzo często byliśmy z Błażejem gośćmi w tym miejscu.
- Zaśpiewasz coś? Dawno już nie słyszałem twojego głosu. - spojrzałam na niego zdziwiona. Dobrze, że nie piłam teraz bursztynowego napoju, bo na pewno bym się zakrztusiła.
- Misiek, oszalałeś? - krzyknęłam cicho, aby nie zwrócić uwagi innych. Wystarczająco nas wszyscy zmierzyli wzrokiem, gdy tu weszliśmy - przecież pojawił się Michał Kubiak! Reprezentant Polski w siatkówce - Nie śpiewałam od kilku lat! W ogóle co to za pomysł? Nie ma mowy! - wyprostowałam się i skrzyżowałam ręce na biuście na znak protestu.
- Za późno, już cię zgłosiłem. - odparł i napił się piwa. Spojrzałam na niego spod przymrużonych oczu i wyszeptałam "zabiję cię" - Nie patrz tak na mnie, tylko lepiej myśl, co zaśpiewasz. - uśmiechnął się łobuzersko, a ja tylko prychnęłam pod nosem dając mu do zrozumienia, że jestem obrażona. Długo to nie potrwało, bo zaraz oboje zanosiliśmy się śmiechem.
Po kilkudziesięciu minutach siedziałam na wysokim barowym krześle na podeście, który znajdował się na drugim końcu sali, niż stolik, który razem z Michałem zajęliśmy. W dłoni trzymałam mikrofon, a po chwili z głośników zaczęły się wydobywać pierwsze takty "Zostań" Ani Dąbrowskiej.
- Zostań dziś mym kolegą, porozmawiaj chwilę ze mną. Tam gdzie idziesz nie czeka nikt, przyjacielem więc zostań mym. Twoja podróż niech skończy się na tym krześle, tu obok mnie. Ja mam wszystko czego ci brak, być może uda się nam... - wszystko zaśpiewałam patrząc prosto na Michała. Wmawiałam sobie, że to po prostu mój "punkt zaczepienia", jednak podświadomość mówiła, że część słów była skierowana do jego osoby.
Gdy skończyłam po sali rozniosły się oklaski, a Misiek wstał i zaczął gwizdać. Zaśmiałam się z "głupoty" przyjaciela i zeszłam z podestu. Zaraz dorwał mnie Michał i wirowałam w jego uścisku.
- Pięknie było! - usiedliśmy przy stoliku i napiłam się piwa - Jak zawsze, zresztą. - posłałam w jego stronę czuły uśmiech.
- Zbieramy się? - zapytałam, gdy czułam, że procenty alkoholowe zaczęły działać w moim organizmie, a na zegarze widniała 23.
- Możemy. - bąknął Michał - Odprowadzę cię, hm? Zresztą co ja pytam! Odprowadzę i koniec. - pomógł ubrać mi jesienną kurtkę, sam zebrał swoje rzeczy i wyszliśmy z baru.
Droga minęła nam na śmiechach, w większości z samych siebie. Promile dawały o sobie znać, a zimne powietrze w ogóle nie było naszym sprzymierzeńcem.
- Dziękuję ci za dzisiejszy dzień. Pewnie przesiedziałabym go sama w domu, bo rodzice wyjechali dziś rano do brata, a wracają dopiero jutro po południu. - powiedziałam, gdy staliśmy pod bramą mojego rodzinnego domu.
- To ja ci dziękuję. Brakowało mi tego wszystkiego... I ciebie. - powiedział ściszonym tonem.
Zadrżałam. Nie z zimna, tylko przez zaskoczenie, jakie wywołała jego ręka na moim policzku. Michał przyległ do mnie całym swoim ciałem, objął mnie w pasie i wpił się w moje usta. Czas się zatrzymał.
Na początku nie wiedziałam co robić, ale po chwili oddawałam, równie zachłannie co on, pocałunek - Może mnie zaprosisz do środka? - zapytał, gdy oderwał się na chwile. Bez słowa pociągnęłam go za rękę jednocześnie wyciągając z kieszeni kurtki klucze wejściowe do domu.
Wszystko robiłam, jakbym była w amoku. Zaraz po wejściu zaczęliśmy zrzucać z siebie ubrania i w samej bieliźnie wylądowaliśmy na kanapie w salonie.
- Michał... chodź na górę. - wyszeptałam, po czym prędko wygrzebałam się spod niego i ruszyłam do swojej sypialni. Michał wszedł zaraz za mną, zamknął kopniakiem drzwi i wrócił do przerwanej czynności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz