Żygadło pierwszy:

  Kim byłam? Byłam człowiekiem odrzuconym; bojącym się, że na świecie jest tylko kolor czarny i szary. Nie ma białego czy różowego. Jest tylko ponuro.
Widziałam tylko biedę; czułam nieprzyjemny odór alkoholu a jedyne uczucie, którego mogłam doznać to ból. Ból fizyczny, jak i psychiczny.
Tak przez prawie trzynaście lat mojego życia.
Byłam częścią patologicznej rodziny, dopóki nie uciekłam.
Wtedy sama nie wiedziałam, gdzie chcę iść. Do tej pory nie wiem dokładnie, jak dostałam się do Moskwy. Do brata ponad dziesięć lat starszego, który, prócz mnie, był jedynym normalnym z nienormalnego rodzeństwa.
Zamieszkałam z nim i jego żoną. Skończyłam szkołę, poszłam na studia. Fotografia.
Dzięki wyższej uczelni poznałam, wydawać by się mogło, mężczyznę mojego życia. Wiedział o mojej przeszłości, zaakceptował to. Stał się moim przyjacielem. Kimś, kogo obdarzyłam wielkim zaufaniem i uczuciem.
Anton był synem rosyjskiego biznesmena. Udziałowca klubu siatkarskiego z Nowego Urengoju. Mój ówczesny mąż przejął zadania ojca.
Pochłonęła go praca. Jego priorytetem była praca. Ja stałam się 25-letnią kurą domową.
  Kim jestem? Jestem człowiekiem, który nadal boi się życia. Kobietą, która nigdy nie będzie mogła zostać matką.
Jestem rozwódką, która mimo tego, że paraliżuje ją strach, na samą myśl o byłym mężu, mieszka w tym samym mieście co on.
Jestem kobietą, która wdała się w romans z jednym z graczy klubu, którego udziałowcem jest jej były mąż.
  Kim będę? Nie wiem.

  - Natasza? Możemy dziś się spotkać? - usłyszałam głos w telefonie.
  - Łukasz - zawahałam się - dobrze, bądź o 19. Chciałbyś coś na kolację?
  - Nic nie rób, kupię chińszczyznę po drodze. - brak pożegnania. Nic nowego. Bo niby jak mielibyśmy się żegnać? Kim my dla siebie jesteśmy? Przyjaciółmi, kochankami?
On odwiedza mnie, lub ja jego. Wtedy czasami ze sobą sypiamy, albo rozmawiamy całą noc o bzdurach.
On jest drugą osobą, która poznała moją przeszłość; ja jestem kimś, komu może się wygadać o małżeńskich problemach. Bo przecież brak widoku żony przez praktycznie dziesięć miesięcy w roku to problem, prawda?
Westchnęłam przeciągle i wróciłam do sprawdzania kartkówek dzieciaków z podstawówki.
Co z tego, że z zawodu jestem fotografem. Dorobiłam kierunek, jakim jest język rosyjski i teraz uczę małe dzieci podstaw poprawnego użytkowania ojczystego języka.
Siedziałam nad gryzmołami na kartkach dopóki nie usłyszałam dzwonka do drzwi. Zostawiłam bałagan na stoliku w salonie, spojrzałam na wyświetlacz telefonu - 19:12.
Do drzwi doszłam szurając nogami po podłodze. Roztrzepana, bez makijażu i w dresach otworzyłam drzwi rozgrywającemu z Polski.
Taki widok najwidoczniej zbił z tropu Łukasza, bo stał wpatrzony we mnie z otworzonymi ustami. Zwykle witałam go schludnie ubrana i uczesana z delikatnym makijażem.
  - Co się stało? - zapytał, gdy usiedliśmy na kanapie. Wziął jedną kartkówkę, jednak zaraz ją niedbale rzucił na stolik. Przyniosłam dwie lampki do wina, które zakupił Żygadło. Prócz chińszczyzny, którą, swoją drogą, już rzygam.
  - Nic - mruknęłam, gdy przełknęłam "chiński przysmak" - Musiało coś się stać, bym siedziała w dresach?
  - Natasza...
  - Przyszedłeś tu z konkretną sprawą, czy po prostu z nudów? Jak widzisz ja mam nadmiar pracy. - syknęłam przerywając mu.
  - Z konkretną sprawą. - przerwał na moment - W piątek przylatuje moja żona.
  - Fantastycznie, można wiedzieć na ile? - w odpowiedzi usłyszałam "trzy dni" - Co się stało, że na tak długo? - palnęłam, nim pomyślałam. Łukasz posłał mi karcące spojrzenie.
  - Chcę jej wtedy powiedzieć o rozwodzie.
  - Rozwodzie? Nic nie mówiłeś o rozwodzie.
  - Postanowiłem o tym przedwczoraj. Dopuściłem wreszcie do siebie myśl, że tak naprawdę kocham kogoś innego. Agnieszka... to uczucie nie miało prawa przetrwać. Ona lata po całym świecie, ja gram w siatkówkę... Brak czasu dla siebie. To, co między nami było, wygasło.
  - Dobra decyzja. - mruknęłam i wypiłam resztę wina, którą miałam w lampce. Żygadło posłał mi zdziwiony wzrok - Na co liczyłeś? Że będę ci prawić morały? Sama jestem po rozwodzie.
  - Ty i Anton, a ja i Aga to co innego! - uniósł się lekko i prawą dłonią odwrócił moją twarz w jego kierunku - Pamiętasz, jak cię zaczął traktować? Jak cię uderzył raz, a potem drugi? I kolejny? - powiedział donośnie. Łzy zebrały mi się w oczach - Przepraszam. - mruknął cicho po chwili.
  - Nie masz za co. Powiedziałeś prawdę. - westchnęłam i po raz kolejny opróżniłam do końca lampkę z białym winem.
Siedzieliśmy w ciszy. Ja piłam trunek, Łukasz jadł chińszczyznę kupioną w Rosji, a za oknem znów sypał śnieg.

***

  Hej,
miałam zacząć Kubiakiem, padło na Łukasza. Już na wstępie powiem, że każda historia, która pojawi się na tym blogu będzie miała cztery rozdziały.
I... bardzo lubię Łukasza i Nataszę.

PS Jeśli chce ktoś być powiadamiany, bla bla bla... wiecie co robić :) Najlepiej GG, jeśli chcecie.
PS 2. Bohaterów opowiadania znajdziecie w zakładce "spis treści" tam, na górze.

6 komentarzy:

  1. O matko, nawet nie wiesz jak mi się to spodobało! Żygadełko jako niedobry, zdradzający mąż? Lubię to. No bo co to za fikcyjne małżeństwo, nie widzące się przed 10 miesięcy w roku? Dobrze że się rozwodzi, może znajdzie szczęście u boku Nataszy. Ona też nie miała lekko, najpierw patologiczna rodzina, potem takiż sam mąż, którego podświadomie wybrała na swojego oprawcę jak każda ofiara przemocy...
    Ale jest Łukasz i nadzieja na szczęście u jego boku. Trzymam kciuki :)
    Buziaki, S. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. uuuu to nie będzie historii że Kuraś ją skrzywdzi a Łukasz będzie pocieszał :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja droga Fleur! Czemu mnie to nie dziwi, że zaczęłaś od Ziomka? :D Tak swoją drogą to masz niesamowity talent do pisania niesamowitych początków ( i zapewne nie tylko początków). Wiesz, takich po których człowiek zakochuje się w opowiadaniu i wie, że będzie siedział przy tym laptopie i codziennie sprawdzał czy pojawił się nowy rozdział. Ja tak właśnie będę robiła, bo cholernie mnie zaciekawiłaś. Natasza? Bardzo ładne imię posiada główna bohaterka. Biedna wiele przeszła w życiu i wiele zapewne ma jeszcze przed sobą. Dobrze, że obok jest Łukasz, który zawsze pocieszy, porozmawia :D Pozdrawiam i czekam na kolejną część :) Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ziomek! <3 Matko, jak fajnie. Już uwielbiam go w roli bad-boya. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo :) Łukasz... podoba mi się :D Natasza miała ciężkie życie, a jej małżeństwo było porażką, podobnie jest teraz z Łukaszem i jego związkiem. Nie no czekam z niecierpliwością ! :D

    nierealni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń